Trudne pożegnania

Miałam Wam go przedstawić, ale ciągle to przekładałam. Regularność nie jest moją najlepszą stroną. Jednak mam ogromną potrzebę gdzieś z siebie to wyrzucić i dziś niestety przychodzę z bardzo smutnymi wieściami. 

Thora zaadoptowałam w lipcu ubiegłego roku z Chomiczej Dzielnicy. Po kilku latach przerwy od chomików zapragnęłam mieć małe zwierzątko, którym będę mogła się opiekować. Kto zna mnie dłużej ten wie, że przed psami byłam chomikarą, a nawet prowadziłam bloga na ich temat. Padło na dosyć nietypowy gatunek - chomika roborowskiego. 

Kilka dni temu razem z weterynarzami podjęliśmy decyzję o uśpieniu Thorusia. Kto śledzi nasze Instagramowe story ten pewnie jest bardziej na bieżąco.
Zauważyłam delikatną asymetrię na jego policzku i od razu skontaktowałam się z weterynarzem. Zmiana ta okazała się być ropniem, który powiększał się bardzo szybko, a podjęte leczenie nie przyniosło żadnego efektu. Zmiana ta rosła w zastraszającym tempie. We wtorek trafił do weterynaryjnego szpitala, a jego stan się pogorszył, więc zdecydowaliśmy się na zabieg nacięcia zmian i usunięcia ropy. Niestety sprawdziły się najgorsze obawy… pod ropniami krył się bardzo złośliwy nowotwór, a zdjęcie RTG pokazało jak sporych szkód narobił w obrębie żuchwy i czaszki. Ze względu na brak możliwości realnej pomocy oraz duże cierpienie po wybudzeniu, zdecydowaliśmy się go nie wybudzać. Do końca miałam nadzieję, że to wszystko było jedynie powodem skaleczenia się, a następnego dnia odbiorę go po zabiegu i szybciutko wróci do zdrowia. To wszystko działo się tak bardzo szybko.
Mimo bólu jaki musiało mu to sprawiać, był najmilszym roborkiem (a kto choć trochę siedzi w chomikach ten pewnie wie, że te chomiczki to raczej indywidualiści), jego wyjątkowy charakter rozczulił nawet weterynarzy. Dzielnie znosił podawanie leków, a w ostatnich dniach zakumplowaliśmy się tak bardzo, że sam zaczął domagać się kontaktu, wchodzić mi na ręce i przesiadywać na kolanach co wcześniej mu się nie zdarzało.

Pewnie wielu z Was teraz myśli, przecież to tylko chomik. Dla mnie to był AŻ chomik! 33 gramy biegającego szczęścia. Nie widzę różnicy między psem, a chomikiem, bo każde z nich zasługuje na tyle samo miłości i dobrą opiekę.
Thoruś nie miał nawet roku, ale mam nadzieję, że miał u mnie dobre życie, a tam gdzie teraz jest ma piniowych, robaczków, brokułu i ściółki to przekopywania pod dostatkiem. 

Dbajcie proszę i kochajcie swoje zwierzątka, bez względu na ich gatunek czy pochodzenie, bo nigdy nie wiecie, że coś tak bardzo nagle się wydarzy i możecie nawet nie mieć okazji żeby się pożegnać. Dajcie im teraz dużo miłości i spędzajcie z nimi każdy dzień tak, jakby jutra miało nie być.

Komentarze

Popularne posty