RELACJA: Latająca Akademia 2017


Kilka dni temu wróciłyśmy z chyba największego w Europie seminarium dogfrisbee, to były aż 3 dni szkoleń pod okiem czołowych trenerów i zawodników. Miałam spory dylemat do kogo się zapisać, ale w końcu padło na grupę "T", tym samym szkoliłyśmy się pod okiem Terki Brožkovej, Ani Radomskiej, oraz Asi Korbal.
Pojawiły się małe komplikacje z naszym noclegiem, już miałam rezygnować, ale na ostatnią chwilę udało mi się coś zorganizować i tym samym rządne nowej wiedzy, ruszyłyśmy na seminarium w towarzystwie Baloo z Heart Chakra oraz Lulu.

Fot. Kaja Kramek
Mimo, że było to nasze pierwsze seminarium frisbee, to od razu poszłam na hardcora zapisując się do tak zaawansowanej grupy, czego absolutnie ani przez chwilę nie żałowałam. Obie bez problemu dałyśmy radę. W dużym stopniu udało mi się polepszyć swoje backhandy, oraz nauczyłam się całej masy tricków i nowych rzutów. Speedy za to uczyła się przeróżnych vaultów (perfekcyjnie wyszedł jej face vault!), wyższych flipów i multipli ze staniem na plecach. W magiczny sposób dostała sprężynek w łapkach i w końcu zaczęła przy wyskokach odrywać tylne łapki z ziemi. Udało mi się przećwiczyć tossa, Time Trial oraz Frizgility i myślę, że w tych dyscyplinach jesteśmy gotowe do startu w zawodach!

Ale żeby nie było za dużo cukru i tęczy, nie wszystko było takie kolorowe, jakby mogło się wydawać. O problemach z emocjami u Speedy gdzieś na blogu już wspominałam, więc problem ten pojechał z nami na seminarium, także nie obeszło się bez dzikich biegów i szaleństw Kucyka po własnej stronie tęczy. Tu należą się ogromne podziękowania Asi oraz Ani, które nakierowały mnie w pracy z moim szalonym dzieciakiem. Jestem za to bardzo dumna z klatkowania u Speedy, poza dwoma małymi wypadkami bezproblemowo się w niej wyciszała, tym samym miała swój własny kącik, w którym mogła ochłonąć z nadmiaru emocji.

Fot. Kaja Kramek
To były trzy, naprawdę intensywne dni, przepełnione ogromną ilością nowej wiedzy i doświadczeń. Na dodatek przez kilka dni po Akademii nadal bolały mnie wszystkie mięśnie, nawet te, o których wcześniej nawet pojęcia nie miałam. Jedynie do czego mogę się przyczepić, to lokalizacja; teren naprawdę fajny, ale dla osoby bez samochodu dojazd tam, to niemałe wyzwanie.

Fot. dogshots.pl
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza. A może ktoś z Was był i może podzielić się swoimi wrażeniami z Latającej Akademii?

POZDRAWIAMY H&S

Komentarze

  1. Kurcze tak mi żal, że nie mogłam pojechać. Teraz liczę tylko na to, że Darek postanowi powtórzyć ten event.
    A co do Waszych poczynań to miałam okazję oglądać na live tego jakże wspaniałego facevaulta, musiało boleć :D. Bardzo fajnie Speedy sobie radzi z frisbiaczkami, będę wypatrywać Was na zawodach :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jakim cudem nie było widać na Livie jak zamiast w zabawkę zawiesiła się na mojej ręce xD
      Z frisbiaczami u niej raz jest lepiej a raz gorzej, z nadmiaru emocji strasznie mordowała dyski przez co wróciłyśmy biedniejsze o jednego flexa :C.

      Usuń
    2. O matko haha :D czy to jeszcze border czy już malina? Jeden zniszczony flex to nie jest dużo, żebyś widziała naleśniki po aussiku :D.

      Usuń
    3. Tylko problem polega na tym, że ona normalnie nie niszczy xD Dlatego tak bardzo płacze po tym dysku :P

      Usuń
  2. Chyba za rok nie możemy się nie pojawić ;) Podobno świetnie, z twojej relacji wynika to samo <3
    http://bthegreat.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega, coś jak takie wielkie seminarium. Super sprawa i gratuluję postępów :)!

    Pozdrawiamy H&F
    Nasz blog!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie piękne foteczki, Speedy pędziwiatr <3 :D.

    Miałam okazję być kilka lat temu na LADC i jeśli w przyszłości pojawią się kolejne edycje, a ja w końcu doczekam się sprawnego burka to chętnie znowu tam zawitam :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będą kolejne edycje to i ja mam nadzieję się pojawić! :D

      Usuń
  5. Zazdroszczę Wam! Widać jak odrywa zadeczek na zdjęciach (a nie jak widziałam u Agi). Życzę powodzenia w dalszej pracy i mniej "kucyka na własnej tęczy"!
    PS Rozmawialiście z Terka po angielsku tak? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Terka prowadziła zajęcia w języku angielskim :). I Dziękuje!

      Usuń
  6. Jak czytam te relacje z LA to aż mnie w brzuchu ściska z zazdrości :D Może kiedyś i my się pojawimy na takim evencie.

    Ps. Zdjęcia PRZECUDNE!

    Ania & Kia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, zazdroszczę bardzo Latającej Akademii - chciałam bardzo, ale po opłaceniu obi majówki portfel powiedział, że nie. :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny blog! Sama robiłaś szablon? Jeśli tak, to robisz może na zamówienie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty