Cisza...

Tak pusto w moim domu już dawno nie było, przytłaczająca cisza i echo roznoszące się po pokoju... Każda noc zdaje się trwać w nieskończoność, nie słychać już znajomych dźwięków. Uczucie, jakby się było w zupełnie obcym miejscu. Stary, nienaoliwiony kołowrotek, który każdej nocy brzmiał jak kołysanka do snu. Tupot maleńkich łapek rozchodzący się o północy po pokoju, mrucząca, ciepła kulka grzejąca w chłodne zimowe noce. Wszystko ucichło.


Odkąd pamiętam w moim domu były zwierzęta, najpierw tylko ptak (który był od zawsze w moim domu, żył kilkanaście lat), ale byłam upartym dzieckiem, chciałam mieć w końcu przyjaciół którzy będą ze mną bez względu na wszystko. Udało się, ale nic nie trwa wiecznie. Dziś zostałam tylko ja i Speedy.

W ciągu niecałego roku musiałam pożegnać całe domowe stado, niektóre z nich już na zawsze. Najpierw odeszły koty, choć nie dosłownie ale jednak. Po 2-letnim tymczasie zostały adoptowane przez moją siostrę, niedługo później wyprowadziła się, a z racji że koty były ze sobą nierozłączne to i mój kocurek pojechał. Myślę, że wybrałam najlepszą opcję dla Bambiego, bo gdybym na siłe chciała go zostawić to bardzo skrzywdziłabym zarówno go jak i jego przyrodnią siostrę, a moje sumienie by tego nie zniosło. Razem z kotami siostra wzięła Misie, którą przygarnęła na DT.



W marcu po przegranej walce odszedł najwspanialszy kundelek na świecie, jego strata wciąż boli tak samo mocno...
 ~ Czas nie leczy ran, tylko przyzwyczaja do bólu.



Wkrótce za Tęczowy Most wybrali się najmniejszy domownicy, w maju Izabella, a wczoraj niebieska księżniczka Fiona, której poddała się w walce z chorobą mimo podjętego leczenia.



Każdego ranka budzę się, mając nadzieję że to wszystko to kolejny nocny koszmar. Jedno jest pewne, że kiedyś znów wszyscy będziemy razem, zarówno z naszymi bliskimi jak i czworonożnymi przyjaciółmi, a na pewno nikt z nich nie chce żebyśmy się smucili ich odejściem, choć często jest to bardzo trudne. ~ Żyj tak, jakby każdy twój dzień miał być ostatnim.

Komentarze

  1. Smutne bardzo, wiem że żadne słowa ci nie pomogą, a tym bardziej moje, jestem ostatnią osobą która nadaje się do pocieszania ludzi. Trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem jak się czujesz. W moim domu też od zawsze były zwierzęta. Chociaż jedyny jakiego pamiętam to mój kundelek Tofik który odszedł na początku roku. Teraz mama nie pozwala trzymać mojego drugiego psa w domu przez co jest strasznie cicho. Brakuje mi nawet sierści na łóżku. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi przykro. Te słowa pewnie nic nie znaczą, ale wiem jak się czujesz... Ja osobiście nie wyobrażam sobie życia bez moich rudasów bez manier, a co dopiero Ty, gdy tyle straciłaś... Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nasi przyjaciele odchodzą i nic z tym nie możemy zrobić.. Taka kolej rzeczy... Ja po moim myszoskoczku Kubusiu płakałam tydzień a wręcz wyłam, to było jakoś w podstawówce, przez dwa tygodnie z rozpaczy do szkoły nie chodziłam, nie mogłam jeść i spać ... Teraz jest Mia, moja ukochana,ma już 9 lat i niestety problemy ze stawami, nawet nie chcę sobie wyobrażać najgorszego dnia w moim życiu... Chociaż nie ukrywam, już trochę się przygotowałam, adoptowałam Tajsona, który może choć trochę uchroni mnie przed szaleństwem...

    może zostań domem tymczasowym skoro jest za cicho? ;) na pewno przyda się pomoc bliskiej fundacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę brać kolejnych zwierząt na DT, koty miały zostać tylko na chwilę ale kiedy znaleźli się chętni nie umiałyśmy ich oddać i zostały. Tak pewnie by było z kolejnymi zwierzakami a nie mogę sobie pozwolić na kolejne rozstanie lub adopcję psa czy kota

      Usuń
    2. To może lepiej na stałe? :) Dzięki temu da się szansę bezdomnemu psu bądź kotu.Sama mam dwa koty (jeden adoptowany drugi przybłęda) oraz adoptowanego psa. Skoro jest miejsce to dlaczego nie? :)

      Usuń
    3. Ale tu nie chodzi o miejsce, bo ono owszem - jest, ale to nie wystarczy żeby przygarnąć psa czy kota. Utrzymanie takiego zwierzaka to spore koszty, a ja w dalszym ciągu się uczę i nie mam pracy, ojciec nie dokłada mi się do utrzymania Speedy więc po prostu nie mogę (a przecież muszę jej zapewnić odpowiednie jedzenie, opiekę weterynaryjną, a do tego dojdą jeszcze koszty związane ze sportami które zamierzam z nią trenować). Na chwilę obecną muszę skupić się na jednym psie, może kiedyś ponownie w domu pojawi się chomik (chociaż to stoi pod wielkim znakiem zapytania, za bardzo się przywiązuje a niestety za szybko odchodzą) ale na chwile obecną, dopóki nie będę na swoim na innego zwierzaka nie ma szans

      Usuń
    4. Kochana, z ofertą DT najlepiej zgłosić się do Fundacji działającej gdzieś blisko lub nawet w Twoim mieście. Fundacja utrzymuje zwierzę- daje karmę, akcesoria, opłaca leczenie, nie będziesz ponosiła kosztów. Jeśli za szybko się przywiązujesz to może na początek szczeniak na tymczas? Maluchy szybko znajdują domy (a fundacja szuka mu domu, robi ogłoszenia itp), kwestia tygodnia a zawsze coś nowego w domu się dzieje i towarzystwo jest :)

      Ja jestem związana z taką fundacją więc wiem co i jak, no i jestem DT :) warto!

      Usuń
    5. Wiem jak wygląda DT (miałam razem z siostrą 3 zwierzaki na tych warunkach, oczywiście żaden nie trafił dalej ;) ale niestety z wielu powodów nie mogę zostać domem tymczasowym

      Usuń
  5. Skąd ja to znam... Niedawno (w czerwcu) moje dwa kochane kocurki odeszły za Tęczowy Most. Oba w niewielkim odstępie czasowym, a były ze mną tyle lat... A rok temu zginął pies sąsiadów, którego darzyłam wielką miłością, mimo, iż nie był mój...
    Współczuję bardzo, trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rok jest straszny pod tym względem.. przykro mi bardzo :(

    OdpowiedzUsuń
  7. nie wiem co powiedzieć, strasznie to smutne... trzymaj się tam! :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Przykro mi, że w tak krótkim czasie, straciłaś tak wiele przyjaciół ;( Smutne bardzo, jednak głowa do góry, masz jeszcze młodą, a tamci zawsze pozostaną w twoim sercu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymaj się. Ode mnie nie odeszło jeszcze żadne zwierzę, które długo było ze mną, jednak kilka lat temu musiałam wyprowadzić się od trzech kotów z którymi mieszkałam od kilku lat i do tej pory jest mi ciężko. Nie wyobrażam sobie co będzie, kiedy Wilson ode mnie odejdzie. Mam nadzieję, że nie doczekam tego momentu, jakkolwiek to dla innych brzmi. Ten pies pomógł mi we wszystkim, uczy mnie żyć i cieszyć się z czegokolwiek - myślę, że bez niego cała ta nauka zniknie. Smutne jest nawet kiedy odejdzie w schronisku pies, którego wyprowadzałam, znałam, a co dopiero własny zwierzak. Wiem, że "trzymaj się" nic nie da, nic nie poradzi, ale to chyba jedyne czego można życzyć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty